Krzysztof Niewiadomski "NYC Zapis wyobrażonego" - wystawa fotografii.
Zapraszamy w imieniu Jeleniogórskiego Centrum Kultury do galerii
Korytarz przy ul. Bankowej 28/30 na wernisaż wystawy w piątek 22 lutego o
godz 18 00.
więcej informacji:https://www.zpaf.pl/aktualnosci/k-niewiadomski-nyc-zapis-wyobrazonego-korytarz/?fbclid=IwAR3qFmQF_-shpFIVQ6kwlN-D6l5mAHStPaPmCTH-04BAQh7aEaqJhyxCbaE
Nowy Jork, wtorek, 22 stycznia 2019.
Drogi Roberto!
Mamy tu dzisiaj wielki mróz. Dawno do mnie nie pisałeś.
Czy to z powodu oceanu zimnego, który nas dzieli? A może po prostu „zanurzony”
jesteś kolejny już raz w muzykeę? John Coltrane i jego „Alabama”? Tak,
pamiętam jak często razem słuchaliśmy u Ciebie w Paryżu tego poruszającego
lamentu, tej przejmujaącej modlitwy.
Pod koniec tamtego roku, tu w Greenwich Village, poznałem
fotografa z Twojej starej, szarej i już zużytej Europy. Jego fotografie.
Interesujące delikatne prace. Senne obrazy. Zdjęcia Nowego Jorku jaki może
się przyśnić. Obrazy, jak on sam o nich mówi, „zapisy wyobrażone”.
Piękne, subtelne, może trochę nawet zbyt nieśmiałe. Fotografie jak muszelki
znalezione na plaży w Sanary-sur-Mer. Mam ich tak dużo tutaj u mnie na
półce. Ciągle bardzo cieszą mnie one i mojego drewnianego, tłustego,
uśmiechniętego Buddę, który jest tak blisko nich.
Zdjęcia, pamiątki podróżnika. Może bardziej
niebanalnego turysty, fotografa. Wspominanie miejsc. Skromnie zdefiniowane
fotografie widzianego kiedyś w marzeniach mojego miasta. Już inne Coney
Island niż te, które ja sam poznawałem kiedyś. Nieskończony długi Broadway.
Ikoniczny Flatiron Building znany z tak wielu przecież fotografii. Puste
nabrzeża portowe przy jednej z moich ukochanych rzek. Stare magazyny
Greenpointu. Ulice Manhattanu.
Fotografie z nowego miasta. Bardziej przeżytego niż
właśnie widzianego. Zaznaczanie sobą miejsc. Często nieważnych, w pewnym
sensie nawet nieistotnych. Ale też i tych symbolicznych widzianych w
przewodnikach turystycznych, które ten fotograf chce z wdziękiem i
czułością odmitologizować. W tych
zdjęciach czas przestał istnieć. Zawiesił się tajemniczo. Prace te są
wynikiem zderzenia indywidualności artysty z tak przecież atrakcyjną nie
tylko wizualnie tak zwaną widzianą i doświadczaną „rzeczywistością”. Są
dowodem na istnienie innych światów niż ten znany nam „obiektywnie”.
Dlaczego właściwie Ci tak dużo o tych zdjęciach piszę?
Fotografie te ujęły mnie. Pewnie więc dlatego. Jak jasno jawi się w tych
pracach kim jest fotograf artysta. Jak ewidentnie się on nam przedstawia.
Zdjęcia jego z pewnością też są potwierdzeniem, że tak naprawdę
najważniejsza w fotografii jest ich forma. Nie „co”, a „jak”. Są one
zwierzeniem i też unaocznieniem jednocześnie. Na tych fotografiach,
atrakcyjny nie tylko wizualnie Nowy Jork, okazał się być zwykła miejską
przestrzenią. Nie ma w nich jakiejś drażniącej emanacji widzianego miasta,
manifestacji jego energii i egzotyki. Manhattan, jego wizualna moc, tu
przestała „błyszczeć”.
Maski. Maska snu jest w tych fotografiach dobrze zaznaczona.
Tak, te prace są snem na jawie. Snem świadomym. Wierzę, że i Ty to
zobaczysz. Zdjęcia te są też dowodem na „byłem tam”, śladem obecności. Ale
jednocześnie są również dowodem, że fotografowane przestrzenie, miejsca,
same też właśnie widziały fotografa. Czy jest to możliwe? To one go znalazły
również. Zdjęcia te dają świadectwo poczucia przyłączenia. Są szczerą
spowiedzią artysty, że fotografowana rzeczywistość przedefiniowuje jego
samego, że staje się ona i on sam też częścią wspólnej ich biografii,
dzięki której chce być poznany. Szukanie „pięknych” miejsc nie interesuje
go, bo każde miejsce zdaje się być tutaj jednakowo ważnym. Ważnym przez
fotografa i jego melancholijną naturę. On nie szuka malowniczej wspaniałości,
miejsc wartych zrobienia lśniącej, atrakcyjnej pocztówki.
Róża wiec nie zawsze jest tylko różą Pani Gertrudo!
Roberto, wybacz mi proszę ten monotematyczny list
dzisiejszy do Ciebie. Dlaczego takim on jest? Cóż, wierzę w fotografię. To wiesz
przecież. Wierzę też w sztukę poznanego mi nie tak dawno temu fotografa
tych „sennych” powabnych obrazów.
Dochodzi czwarta rano. Cisza, która boli jak samotność.
Wracam. Tamta strona lustra wabi mnie i powoli wciąga do
siebie...
Twój Andrzej
Z listów - dzienników podróżnych Andrzeja Jerzego Lecha,
fotografa zamieszkałego w Nowym Jorku, do Roberto Michela, tłumacza
zamieszkałego w Paryżu.
Krzysztof Niewiadomski "NYC - Zapis wyobrażonego" |
Krzysztof Niewiadomski "NYC - Zapis wyobrażonego" |
Krzysztof Niewiadomski "NYC - Zapis wyobrażonego" |
Krzysztof Niewiadomski "NYC - Zapis wyobrażonego" |
Krzysztof Niewiadomski "NYC - Zapis wyobrażonego" |
Krzysztof Niewiadomski "NYC - Zapis wyobrażonego" |