środa, 1 marca 2017

Jolanta Chowańska „Z potrzeby chwili” fotografia

3 marca 2017, godz. 15:30
Galeria Korytarz, ul. Bankowa 28/30
„Z potrzeby chwili”
Czasami myśli rozpychając się wręcz w świadomości muszą znaleźć ujście w fotografii. Przy pracy „w kolodionie“ był to rodzaj smutnych medytacji, powstających bez zastanawiania się nad tym jakie obrazy chciałabym zrobić. Pojawiały się same. To było jak przepływ chwil, które nagle krystalizowały w postaci obrazu. Wystarczyło spojrzeć na jakiś przedmiot i opowieść budowała  się  sama.  Chciałam  namacalnie  stać  się  jej  częścią  –  stawać  jednocześnie  przed  i za kamerą. Kolodiony są więc rodzajem procesu – wynikiem przemyśleń nad przemijaniem, samotnością i śmiercią.
W  trakcie  ich  powstawania  nie  byłam  zbyt  radosną  dziewczyną.  Przepływał  przeze  mnie smutek i wszystko co z tego wynikało było jego częścią. Nadwrażliwość podsuwała uczucie samotności,  świadomość  nie  radziła  sobie  z  nadmiarem  myśli  a  dzięki  fotografii  mogłam dać ujście tym emocjom. Było chyba czymś w rodzaju mojego, małego „katharsis“. W tym sensie nie były  zaplanowane.  Wypływały jakby spoza kontroli. Sprzyjało temu otoczenie. Teatr Cinema – miejsce dla mnie magiczne, w którym rodzą się przemyślenia na granicy jawy i snu. Miejsce, które powoduje, że emocje drżą. Są w ciągłym ruchu. Nie zanikają. Te wszystkie stare przedmioty mają w sobie zaszyte wspomnienia, które odwiedzały mnie  na pograniczu świadomego snu, gdzie rzeczy dzieją się, kiedy tylko się o nich pomyśli.
Cykl kolodionów, bardzo osobisty, stanowi podsumowanie życia w ciemnych zakamarkach kotłujących się myśli. Niedokładność tych obrazów – kurz, rysy i zabrudzenia są wartością dodaną w naturalny sposób przez technikę, której nie opanowałam w sposób idealny. Ale dobrze. Ta estetyka sprawia, że patrząc na obraz widzę go jakby zza zasłony snu, wyczuwam tę  barierę  za  którą  się  ukrył.  Trzeba  się  przez  nią  „przebić“  by  wyłonił  się  właściwy  jego wizerunek i sens.
Z  potrzeby  chwili  powstały  również  fotografie  w  miejscach,  które  są  tak  baśniowe,  że nie  sposób  przejść  obok  nich  obojętnie.  Ruiny  obrośnięte  bluszczem  i  różnymi  pnączami, zapomniane już, ale nadal żywe i piękne. Te fotografie stanowią przeciwwagę do zestawu kolodionów – są zachwytem nad czymś napotkanym, co buduje, na swój sposób pogodny stan  umysłu  i  mam  nadzieję  sprawiać,  że  człowiek  przestaje  być  trochę  zbyt  egoistyczny w procesie „samoumartwiania“. Do takich obrazków lubię wracać, wnikać w nie i czuć ciepło słońca, które tam jest. Życie wyrasta nawet na ruinach i przejmuje je w swoje władanie. Szczegółowość tych wszystkich listków oraz immersja wywołana portalami, które wyłaniają się  spomiędzy  liści  sprawia,  że  umysł  zahacza  się  o  nie  i  podąża  po  obrazie.  Nie  jest  to podążanie  tylko  proustowskie,  ale  wręcz  wwierca  się  w  materię  obrazu,  przechodzi  dalej  i wydobywa emocje w łopuchach i arabeskach typowych dla Brunona Schulza. Wydaje mi się, że właśnie podejście Schulza do takiego, wręcz opartego, na ogromnym  szacunku i pietyzmie dla szczegółu jest dla mnie tą ważną bajką, którą chciałabym w sobie kontynuować.                            Jolanta Chowańska

Jolanta Chowańska, ur. w roku 1976 w Kaliszu, woj. wielkopolskie. Wykształcenie politechniczne we Wrocławiu. Absolwentka Jeleniogórskiej Szkoły Fotografii. Od roku 2010 prezes Stowarzyszenia Fotograficznego Poza Kadrem w Kaliszu. Dwukrotna laureatka pierwszego miejsca w konkursie fotografii „W Obiektywie” (OKP Wieża Ciśnień, Kalisz). Amatorka fotografii klasycznej czarno-białej.